Aborcja
w każdym przypadku jest morderstwem, czasami tylko usprawiedliwionym. Nie ma co
do tego wątpliwości. Skąd zatem tylu katolików wspierających falę protestów,
która przetoczyła się przez Polskę na przełomie października i listopada?
Odpowiedzią jest zakłamanie, w jakim żyła i chciałaby żyć wciąż istotna część
polskich „katolików”.
Zarys
sytuacji
22
października br. – w 42. rocznicę inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II –
polski Trybunał Konstytucyjny opublikował wyrok zgodnie z którym tzw.
„kompromis aborcyjny”, pochodzący jeszcze z 1993 r., jest niezgodny z
Konstytucją RP. Chodzi o oczywistą niezgodność z Artykułem 38. Konstytucji: „Rzeczpospolita
Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.” Stało się to dopiero
w tym roku, mimo iż wniosek o rozpatrzenie niezgodności wysuwany był przez
różne środowiska pro-life już od dobrych kilku lat.
Już
samo ogłoszenie wyroku (jeszcze bez nawet perspektywy jego publikacji przez
premiera) wyprowadziło na ulice setki tysięcy ludzi, którym nie spodobała się
jego treść. Nie zaskakuje przewodnia rola skrajnie lewicowych środowisk. Co
jednak godne uwagi, w protestach uczestniczyło również wielu przedstawicieli
środowisk nieidentyfikujących się z wywrotowymi ideami lewicowymi – w tym
również katolików. Co skłoniło ich do wyjścia na ulice mimo szalejącej w całym
kraju pandemii?
Rutyna
rytuałów
Odpowiedź
na to pytanie podsunął nam niedawno w wywiadzie dla DGP dr Jacek Sokołowski z
Klubu Jagiellońskiego – konserwatywnego wszak think-tanku. Zwraca on uwagę na
największą zmianę, jaka dokonała się z punktu widzenia przeciętnych „katolików
kulturowych”. Mianowicie, odebrane im zostało pewne złudzenie – „poczucie, że
mają prawo uczestniczyć w swojej tradycyjnej kulturze, mimo że od dawna
postępują sprzecznie z nakazami wydawanymi przez symbolicznego jej władcę,
czyli Kościół katolicki” – jak zauważa Sokołowski.
Nie
sposób nie zgodzić się z ekspertem KJ. Katolicyzm w Polsce już od kilkunastu
lat osadzony jest na rytualnych przyzwyczajeniach, niemających nic wspólnego z
realną wiarą. Jakże przecież oczywiste, że na wiosnę idziemy w pewną sobotę do
kościółka, by ksiądz pokropił nam koszyczki, z których zjemy następnego dnia
śniadanie. Jakże oczywiste, że po kolacji wigilijnej idziemy do kościółka na
pasterkę. Jakże wreszcie oczywiste, że jeśli ślub, chrzest czy pogrzeb – to
tylko w kościele.
Rutyna
zakłamania
Co
jednak dzieje się po wyjściu, a właściwie już w trakcie takiego rytuału?
Myślimy o potrawach, które znajdą się na stole, o szalonych tańcach czy
wreszcie alkoholu, który choć na chwilę pozwoli nam oderwać się od monotonnej
rzeczywistości. Kłócimy się, knujemy intrygi wymierzone w naszych bliskich,
kłamiemy. Upadać jest jednak rzeczą ludzką. Czym zatem jest prawdziwy dramat
takiego szablonu?
Otóż,
uważamy, że jesteśmy ludźmi wolnymi. I słusznie! Wolność jest jednak
immanentnie związana z odpowiedzialnością! Nie daje nam żadnego mandatu na
rozdzielenie czasu na „grzeczność w kościółku” i „wolność w życiu prywatnym”.
Będąc katolikami jesteśmy nimi zawsze. Jakże absurdalnym jest zatem wysuwanie
argumentu o „wolności wyboru”!
Wolność
to coś więcej
Podsumowując,
warto wspomnieć, że oczywista jest konieczność rozwinięcia systemu wsparcia
rodziców wychowujących niepełnosprawne dzieci – jest to bezdyskusyjne. Podobnie
bezdyskusyjna jest wolność sama w sobie – na szczęście, dzięki cywilizacji
chrześcijańskiej, możemy cieszyć się wolnością osobistą – mamy do niej święte
prawo. Najważniejszą z wolności – wolną wolę – darował nam wszak sam Bóg.
Wolna
wola implikuje jednak konieczność wzięcia odpowiedzialności za własne decyzje.
Jeśli jesteśmy katolikami – bądźmy nimi w każdym wymiarze naszego życia, głośmy
Dobrą Nowinę i ewangelizujmy. Jeśli jednak chcemy tylko czuć łączność z
rytuałami Kościoła nie wierząc w ich sens – stańmy z boku i nie niszczmy Jego
wspólnoty. Wyrządzamy tym bowiem szkodę zarówno dla siebie samych, jak i dla
całego naszego otoczenia.
_________________________________________________
Tekst ukazał się w grudniowym (2020) wydaniu Czasopisma Społeczno-Katolickiego Diecezji Ełckiej „Martyria” - www.martyria.diecezja.elk.pl
Komentarze
Prześlij komentarz