Radości w Szczęściu, Szczęścia w Ufności - Zmartwychwstanie Pańskie A.D. 2020

Photo by Ben White on Unsplash

Jak mówił św. Franciszek Salezy, „smutny święty to marny święty”. Do świętości zaś wszyscy zostaliśmy stworzeni. Czy w Boga wierzymy, czy nie – ważne, że On w nas wierzy. Ojciec Józef Maria Bocheński w swym kazaniu z 11 maja 1952 r. [1] podzielił radość na dwa rodzaje: podludzka (zwierzęca) i nadludzka (miłość).

Radość zwierzęca jest teoretycznie łatwo osiągalna – wystarczy przytulny kąt, odrobina snu, ciepły posiłek i jesteśmy w domu. O. Bocheński zauważa jednak, że „człowiek tym bardziej jest człowiekiem i tym mniej zwierzęciem, im bardziej umie trwożyć się przed śmiercią”. Dziś stajemy wobec śmierci w dwojakim znaczeniu: (mniej lub bardziej realnego) epidemicznego zagrożenia śmiercią oraz śmierci pokonanej przez Zmartwychwstałego.

Zatrute owoce indywidualizmu

Najpierw co nieco o tym pierwszym. Izolacja społeczna – zamknęliśmy się więc w domach. Niewielu jednak zwraca uwagę na to, że zamknęliśmy się w nich dzięki temu, że je mamy! Oficjalnie w 2019 r. Polskę zamieszkiwało nieco ponad 30 tys. osób bezdomnych. Nieoficjalnie liczba ta jest z pewnością znacznie większa. Do tego setki tysięcy osób chorych, niepełnosprawnych, samotnych i wiele innych osób potrzebujących stałej pomocy.

My się jednak odgrodziliśmy w naszych ciasnych klatkach (vel grodzonych osiedlach „mieszkaniowych”), by nic się nam nie stało. W mediach temat jest jeden, gdyż tylko on się teraz sprzedaje. Niezwykle cenne są wszelkie inicjatywy wsparcia osób potrzebujących, jednak nie da się oprzeć wrażeniu, że ich skala – szczególnie w zestawieniu z powszechną koronawirusową paniką – jest niewystarczająca.

Być może strategia dystansowania społecznego jest rozwiązaniem słusznym (nie będę tu poruszał tematu zakazów idiotycznych, jak np. wstęp do lasu), jednak nie usprawiedliwia chaosu, jaki się za jej sprawą pojawił. Zamknięcie obywateli w klatkach bez jakiejkolwiek wizji i strategii, mandat za wyjście z trójką dzieci przed blok, odwołanie wszystkich niezwiązanych z koronawirusem wizyt lekarskich – wszak rehabilitacja nie jest niezbędna a depresja to nie choroba – i, co najciekawsze, częste usprawiedliwianie takich działań – wszystko to jest pokłosiem zarazy po stokroć groźniejszej niż SARS-Cov-2 – wirusa egocentryzmu, przykrytego płaszczem efektywnego indywidualizmu.

Szczęście dobrem relacyjnym

Drugim – ponadludzkim – wydaniem Radości jest Miłość. Czym zaś jest na tym świecie miłość, jeśli nie szczęściem, do którego winniśmy dążyć? Nie jest to jednak szczęście w formie hedonistycznej (zwierzęca radość), ale bardziej eudajmonistycznej – zaspokojenia wszelkich dóbr cielesnych oraz duchowych. Jak natomiast za św. Tomaszem z Akwinu [2] pisał Antonio Genovesi [3], szczęście jest dobrem relacyjnym. Nie można go osiągnąć w samotności – by je odczuć, trzeba się nim podzielić z drugą osobą.

Jak natomiast wyglądają teraz nasze relacje? Rząd zamyka obywateli w ich mieszkaniach, ponieważ im nie ufa (inna sprawa czy słusznie, czy nie). Policja wypisuje mandaty za jazdę rowerem (inna sprawa, że nie ma do tego prawa) dlatego, że otrzymuje taki przykaz z góry. Dlaczego go otrzymuje? Ponieważ zwierzchnicy chcą się prewencyjnie „wykazać” – nigdy wszak nie wiedzą kiedy i przy użyciu jakich kryteriów zostaną skontrolowani. Politycy wprowadzają coraz to nowe ograniczenia dlatego, że rozliczani są z jakichkolwiek ruchów, które mogą zaprezentować w mediach.

Zaufanie, głupcze?

To nie jest jednak zjawisko nowe. Od lat stykamy się z identyczną rzeczywistością. Ot, choćby biurokracja. Student, chcący złożyć wniosek o stypendium, wypełnić musi 33 strony (sprawdzone organoleptycznie!). Naukowiec wnioskujący o grant najpierw musi przejść półroczną procedurę, w której kilkukrotnie odechce mu się tego finansowania. Prosty wniosek o delegację w instytucji państwowej musi być „klepnięty” na 7 różnych szczeblach i potwierdzony kopią zaświadczenia o niekaralności dziadka kolegi z gimnazjum.

Co mają natomiast powiedzieć przedsiębiorcy? Spróbujcie załatwić coś w US lub ZUSie, gdy to Wy czegoś potrzebujecie od nich, nie oni od Was. Na wszystko musi być papierek, faktura, paragon, czy choćby „podkładka” mailowa (jakże popularna w korporacjach) – wszak potencjalna kontrola jest nieobliczalna. Dlaczego tak jest? Ano dlatego, że sobie zupełnie nie ufamy!

Jakże jednak mamy sobie ufać, skoro tak wymowny przykład idzie z góry (patrz: Plac Piłsudskiego, 10 kwietnia 2020 r.). Michał Szułdrzyński napisał w „Rzeczpospolitej”, że „tak się niszczy państwo prawa” [4]. Ja bym się tu posunął nieco dalej. Jakiego prawa? Wszystkie te podkładki i zabezpieczenia, próby interpretacji czy na rower mogę wyjść między godz. 12:15 a 12:22 i czy mogę pojechać na pole na zachód czy na wschód od miasta, żeby nie złapała mnie policja, świadczą o okropnym zwyczaju – zupełnej ignorancji ducha, przy jednoczesnym ubóstwieniu litery prawa. Prawa, które jak każde, stanowione jest na podstawie historycznych doświadczeń, pisane z potrzeby łatania dziur, które uprzednio znalazł i wykorzystał pomysłowy obywatel. W tej grze chodzi wszak o to by moje było na wierzchu – obywatel ma przechytrzyć państwo, państwo ma przechytrzyć obywatela.

Można? Można!

I tu wchodzi on – SARS-Cov-2 – cały na biało! Nagle okazuje się, że w sumie to te faktury papierowe nie są tak niezbędne, że wniosek o łaskawe przyjrzenie się podaniu złożonemu w celu poświęcenia uwagi zaświadczeniu można złożyć elektronicznie. Ba! Całe wybory rektorskie można przeprowadzić przy użyciu narzędzia, które posiada się od wielu lat! Jakby tego było mało, da się nawet lekcje i wykłady przeprowadzić w Internecie. Co tam wykłady – wyobrażacie sobie, Szanowni Państwo, że da się wypełniać tabelki w Excelu siedząc przy własnym biurku w koszuli i szortach, nie tracąc 4-8 godzin na dojazd do biura i bezsensowne pogadanki o niczym?!

A całą tę naszą biurokratyczną zatwardziałość, okraszoną szczyptą lenistwa, pokonał patogen wielkości 90-140 nanometrów. Ech…

Radość, ta właściwa

I w tym miejscu dochodzimy do kluczowego fragmentu tego przydługiego tekstu. Jak na ironię, będzie on krótki. Odpowiedzią na wszystko powyższe jest bowiem miłość i jej pochodna – zaufanie. Dobro wspólne – domena poprawnie rozumianych polityki i gospodarki – może bowiem rozkwitać jedynie w klimacie wzajemnego zaufania.

Jakaż to rada, skoro miłość nie jest w żaden sposób mierzalna, powiecie. Ano nie jest i nigdy nie będzie. Czy jednak mierniki – PKB, wzrost gospodarczy czy nawet HDI – rozwiązały jakikolwiek globalny problem? Well… Miłość natomiast nie dość, że nie jest z nimi sprzeczna, to jeszcze jest tak naprawdę warunkiem sine qua non ich wszystkich. Prędzej czy później musimy przyznać otwarcie, że neoliberalny model „amerykański”, oparty na indywidualizmie  (Luter, I see you!), się nie sprawdził i zacząć prawdziwe poszukiwania ładu, który pozwoli nam względnie owocnie koegzystować na planecie, której nie zarżniemy swymi egoistycznymi wyborami.

Co z tym Zmartwychwstaniem?

Dlaczego tylko względnie owocnie? Ano dlatego, że nie zbudujemy Królestwa Niebieskiego na Ziemi, jak chcieliby tego wyznawcy religii ukrywających się za „antyreligijnym” płotem. I tu wkracza Prawda – nie prawda jakiegokolwiek tekstu, tylko Prawda całego naszego życia. Zmartwychwstały Pan.

Na święta niekończącej się Radości życzę Wam więc, byśmy choć przez chwilę zdołali oderwać się od zamkniętej w czasie perspektywy świata doczesnego i potrafili wznieść do nieograniczonej czasem ani przestrzenią perspektywy Radości ponadludzkiej – Radości zawartej w Miłości i płynącym z niej Szczęściu, zbudowanym na zaufaniu. Radości z tego, że On pokonał śmierć. Radości wreszcie z tego, że i my ją – za Jego sprawą – pokonamy!

[1] Bocheński J. M. OP, Kazania i przemówienia / O. Józef I. M. Bocheński OP, [red. ks. Józef Pyrek SDS], Salwator, Kraków 2000, s. 77–78.
[2] Tomasz z Akwinu, Traktat o szczęściu. Summa teologii I–II, q. 1–5, tłum. W. Galewicz, wyd. Marek Derewiecki, Kęty 2008, s. 100.
[3] Bruni L., Zamagni S., Civil Economy: Another Idea of the Market, tłum. N. M. Brennen, Agenda Publishing, Newcastle upon Tyne 2016.
[4] Szułdrzyński M., Tak się niszczy państwo prawa, https://www.rp.pl/Komentarze/200419889-Michal-Szuldrzynski-Tak-sie-niszczy-panstwo-prawa.html [dostęp: 12.04.2020].

The Common Good Perspective: www.fb.com/TheCommonGoodPerspective

Komentarze