Między socjalizmem a kapitalizmem...

...czyli słów parę o solidaryzmie społecznym w polskim wydaniu.


W czasach, w których wielokrotnie skompromitowane idee marksistowskie oraz przeciwne im idee liberalne przestają być wystarczającym założeniem dla funkcjonowania społeczeństw, współcześni myśliciele coraz częściej sięgają po solidaryzm, który zgodnie z definicją słownikową jest „kierunkiem społeczno-politycznym, według którego podstawową cechą społeczeństwa jest naturalna wspólnota interesów łącząca ludzi z wszystkich klas i warstw”.

Początków solidaryzmu upatrywać należy u Hebrajczyków w okresie niewoli egipskiej. Podstawą funkcjonowania dwunastu plemion było – oprócz gwarancji wolności i równości – zobowiązanie do bezinteresownego pomagania sobie w trudnych momentach. Z bliska możemy to obserwować również w czasach dzisiejszych przechadzając się chociażby ulicami Jerozolimy, gdzie trudno jest uświadczyć ludzi żebrzących. Kontynuację tych idei odnajdujemy we wspólnotach wczesnochrześcijańskich, kiedy to wspólna wiara implikowała wspólnotę wartości, sposobu życia, interesu i odpowiedzialność za całą społeczność. Wzrost liczby chrześcijan miał swoje odzwierciedlenie w odejściu od powyższych ideałów w praktyce, niemniej chrześcijaństwo zachowało je w postaci normatywnej. Ten stan rzeczy sformalizowany został w sposób doktrynalny w XIX w. w encyklice Leona XIII Rerum novarum, opartej w dużej mierze na nauczaniu i filozofii św. Tomasza z Akwinu.

Co najmniej nietaktowne byłoby przypisanie analizy solidaryzmu jedynie myślicielom chrześcijańskim, dlatego wspomnieć należy choćby o pozytywistycznym ujęciu tegoż konceptu przez takich filozofów jak August Comte, Leon Duguit czy Emil Durkheim. W ogólnym zarysie odrzucali oni jednak sensowność samej wiary katolickiej, traktując ją jako wytwór świadomości zbiorowej. Chcąc się natomiast od tego wyboru oddalić, swe postrzeganie solidaryzmu osadzali na poznaniu czysto naukowym, przeciwstawiając mu wszelkie przejawy religijności. Analiza osadzona na takich fundamentach w sposób oczywisty ogranicza próbę zrozumienia i przełożenia na współczesne realia koncepcji solidaryzmu, w związku z czym w poniższym artykule przyjrzymy się raczej analizie solidaryzmu dokonanej na podstawie papieskich encyklik społecznych przez polskiego ekonomistę, prawnika i filozofa ze Lwowa z początku XX w. – Leopolda Caro.

Koncepcje Leopolda Caro oparte są na filozofii tomistycznej, w związku z czym podstawowym ich założeniem jest to, że człowiek jest istotą z natury społeczną, wolną i rozumną. Pełny obraz człowieka jest zaś możliwy do zaobserwowania dopiero w momencie doświadczenia jakiegoś cierpienia, które jest nierozerwalnie związane z ludzką dolą. Nie oznacza to naturalnie konieczności akceptacji wszystkiego, co los zsyła człowiekowi, gdyż jako istota wolna i rozumna może on modyfikować swoje życie.

Jako zwolennik katolickiego solidaryzmu odrzuca Caro również liberalny ponadczasowy egoizm, którego najbardziej znanym odzwierciedleniem jest koncept homo oeconomicus – człowieka racjonalnego ekonomicznie. Jednocześnie nie do zaakceptowania jest dla niego historycznie zrelatywizowany i uzależniony od bazy materialnej człowiek marksistowski. Koncepcja katolickiego solidaryzmu staje się w tym miejscu niejako trzecią drogą, równoważącą obie wyidealizowane skrajności. Podstawą powyższego staje się ponadczasowa skłonność jednostek do współdziałania, wynikająca z dwóch przesłanek – podobieństwa potrzeb oraz konieczności wymiany dóbr między jednostkami w dobie rozwijającej się wciąż specjalizacji.

Katolicka antropologia widzi w człowieku wszystkie jego ułomności, jednocześnie podkreślając ogromny potencjał tkwiący w sferze duchowej, której zdają się zupełnie nie dostrzegać skupione przede wszystkim na kwestiach czysto materialnych liberalizm i socjalizm. Zdaniem Caro, tylko katolicki nurt solidaryzmu jest w stanie – zachowując prawa jednostek (negowane przez socjalizm) – uwzględnić cele i potrzeby społeczne (co natomiast odrzuca liberalny indywidualizm). Jednostka ludzka jest w solidaryzmie zawsze podmiotem, nigdy zaś jednym z elementów procesu produkcyjnego, które to postrzeganie idealnie obrazuje popularne współcześnie określenie „kapitału ludzkiego”.

Zasadniczą kwestią dla zrozumienia solidaryzmu jest podejście do własności, równości i sprawiedliwości. Leopold Caro odrzucając liberalizm nie neguje w żaden sposób prawa własności, przeciwnie, uznaje własność za czynnik niezbędny do funkcjonowania gospodarczego społeczeństw. Prawo własności wywodzi się według niego z natury, zostało nam dane przez Boga. Następuje tu jednak przytoczenie nowotestamentowej zasady, zgodnie z którą celem redystrybucji nie jest równy (czy też uzależniony od zasług) przydział dóbr, tylko rozdzielenie ich według posiadanych i zgłaszanych potrzeb. Posiadający nadmiar przybytku są automatycznie zobligowani do dzielenia się nim z biedniejszymi członkami społeczności. Caro łączy tu własność ze sprawiedliwością i braterstwem, nie zaś z fetyszyzowaną przez socjalizm równością. Braterstwo zaś – podobnie jak sprawiedliwość – w swej czystej postaci wywodzi się z najważniejszej zasady, na której oparte winno być społeczeństwo – miłości.

Podstawowym twierdzeniem, na którym oparta jest cała idea solidaryzmu społecznego jest fakt, iż każde działanie jednostki wpływa w jakiś sposób na życie pozostałych jednostek a także wywołuje nieodzowną reakcję z ich strony. Podkreślona w ten sposób zostaje zatem wzajemna współzależność wszystkich ludzi. Naczelnym przesłaniem solidaryzmu jest zatem zaniechanie współzawodnictwa na rzecz współdziałania. Jednostka winna w każdym swym działaniu mieć na uwadze dobro publiczne, społeczeństwo zaś (oraz jego zorganizowana forma – państwo) winno służyć dobru jednostek. W ten sposób solidaryzm łączy najlepsze cechy liberalizmu i socjalizmu w całość, pozbywając się jednocześnie ich największych ograniczeń.

Wprowadzenie powyższego systemu wymaga od społeczeństwa pracy u podstaw, której początkiem musi być odpowiednia edukacja. W pierwszym etapie wdrażania koncepcji solidaryzmu niezbędna jest zatem aktywna rola państwa, które jako zrzeszenie obywateli nie tylko ma dbać o ich bezpieczeństwo, ale również pomagać człowiekowi w doskonaleniu się. Należy jednak w tym miejscu pamiętać, iż solidaryzm neguje niszczenie wizji jednostki w społeczeństwie, propagowane przez kolektywizm oparty na myślach Jana Jakuba Rousseau. Wciąż mamy tu do czynienia z godnością i podmiotowością istoty ludzkiej stworzonej na obraz i podobieństwo Boga.

Podsumowując, solidaryzm społeczny zaistniał we współczesnej myśli ekonomicznej po zaobserwowaniu ułomności systemu kapitalistycznego i związanego z nim indywiduwalizmu, negując jednocześnie socjalistyczny mit dobrobytu kolektywnego, jako niezgodny z katolicką eschatologią. Leopold Caro był jednym z najbardziej zasłużonych myślicieli, którzy rozwinęli ten nurt myślowy, powstały na bazie encyklik społecznych końca XIX i początku XX wieku. Solidaryzm do dnia dzisiejszego uważany jest za jedną z najlepszych koncepcji umożliwiających przeniesienie etyki katolickiej do życia gospodarczego, przy zachowaniu wolności jednostki i prawa własności. Altruizm i miłość bliźniego zastępują w nim egoizm, zaś zaspokojenie potrzeb jest substytutem czysto ekonomicznego pojęcia zysku, jako głównego celu i czynnika napędowego światowej gospodarki.


Powyższy tekst ukazał się w kwartalniku "Benedictum" Nr 5/2018r.

Szerzej tematyka solidaryzmu społecznego w ujęciu L. Caro opisana jest w:
Rogaczewska K. „Polskie koncepcje solidaryzmu społecznego na przykładzie Leopolda Caro” [w:] Marczewska-Rytko M., Ziętara W. „Ideologie, doktryny, ruchy społeczne i polityczne. Wybrane problemy”, ss. 247-257.

Komentarze