Jakże
wielką szansą jest dla nas wirus SARS-Cov-2! Dopiero teraz powoli zaczynamy
sobie zdawać sprawę z tego, jak kruchy jest ład, który na co dzień próbujemy
budować. Szczególnie teraz zauważyć możemy (oby tak było!) jak okropną cechą
jest nasz codzienny egocentryzm, ubrany w szaty modnego indywidualizmu. Co ze
słabszymi? Czy oni przestali istnieć podczas pandemii? Nie. To my o nich
zapominamy irracjonalnie eskalując obawy o własne życie.
Surrexit
Christus, Alleluja!
Zmartwychwstał
Pan prawdziwie, alleluja! Jest to powód do radości. Radości bezgranicznej,
wszechwładnej i obecnej wszędzie. Tak, to Pan jest bowiem ową Radością. Jak
pisze wybitny dominikanin o. J. M. Bocheński, chrześcijanin smutny to żaden
chrześcijanin. Radować się powinniśmy każdego dnia. Mało to! Winniśmy tą
radością epatować, zachęcać do niej innych – do tego jesteśmy posłani.
Największym zaś powodem do radości jest właśnie Zmartwychwstanie Pańskie –
tajemnica największa ze wszystkich. Tajemnica, bez której nie bylibyśmy
chrześcijanami. Jeśli zatem chcemy nimi być – radujmy się!
Nie
jesteśmy sami
Radujmy
się, ale nie zapominajmy o innych! Jednym z naszych obowiązków w Wielkim Poście
była jałmużna. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie obecny problem z
wirusem SARS-Cov-2. Polskie społeczeństwo zaczęło już w ostatnich latach
dorastać – coraz częściej angażujemy się społecznie, przekazujemy więcej
darowizn na rzecz potrzebujących, zaczynamy współdziałać na poziomie lokalnym i
regionalnym.
Teraz
jednak przestraszyliśmy się nagle zagrożenia, mniej lub bardziej realnego, ale
osobistego. Zamknęliśmy się w domach, izolujemy się od innych, zawiesiliśmy
aktywność. Być może słusznie, nie mnie to oceniać. Zwróćmy jednak uwagę na
jeden szczegół – zamknęliśmy się w domach i mieszkaniach, ponieważ je mamy!
Potrzebujący
nie zniknęli
Nie
wszyscy jednak mają taki komfort jak dach nad głową. Mimo iż dysponujemy jedną
z najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie, wciąż w Polsce mamy ponad 30 tysięcy
bezdomnych! Jeszcze zaś więcej jest osób samotnych, biednych, schorowanych –
wymagających ciągłego wsparcia. O ile mówi się o nich coraz więcej w czasach
spokojnych, o tyle obecnie odeszli oni jakby w niepamięć. Jakaż to obłuda!
Skala
Na
stronie www.worldometers.info
mogą Państwo zobaczyć ile osób umiera każdego dnia z powodu głodu, braku wody,
HIV, malarii czy choćby aborcji. Mogą mi Państwo wierzyć, że przy tych liczbach
koronawirus nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia. Chyba że mentalne.
Nie
mam w planach w tym miejscu podważać powagi sytuacji – poważni naukowcy są
stosunkowo zgodni, że wirus SARS-Cov-2 jest groźny w niektórych przypadkach.
Dbajmy więc o higienę i szerzej – o zdrowie. Pamiętajmy jednak, że miliony
ludzi na świecie (i dziesiątki tysięcy w Polsce) żyją w znacznie większym
zagrożeniu codziennie!
Pomoc
przez Internet
W
ramach pracy domowej znajdźmy zatem w Internecie jakąś fundację, stowarzyszenie
czy np. hospicjum – instytucję, która nawet w tych dziwnych czasach nie
zaprzestała pomocy najbardziej potrzebującym. Jeśli boimy się z jakichś powodów
pomóc im osobiście, przekażmy przynajmniej skromny datek. Niech to będzie kwota
w wysokości jakiegoś towaru, który nagle okazał się niepotrzebny i już go nie
kupujemy (słodycze? alkohol? nowe ubrania?) – 5, 10, 20, 50, 100 złotych –
wedle możliwości.
Nie
zapominajmy o bliźnich. Ojciec nie zapomina o nas nigdy. Zesłał nam swego Syna,
by ten zwyciężył śmierć! My przezwyciężyć musimy jedynie swoje przyzwyczajenia.
Zróbmy to – jeśli nie dla bliźnich, to przynajmniej dla siebie samych.
Więcej tekstów
Autora w jęz.
angielskim: www.fb.com/TheCommonGoodPerspective
____________________________________________________________________
Tekst ukazał się w majowym (2020) wydaniu Czasopisma Społeczno-Katolickiego Diecezji Ełckiej „Martyria”
Komentarze
Prześlij komentarz