Przedsiębiorczość w służbie Dobru Wspólnemu [Martyria]



Przedsiębiorczość we współczesnym kapitalistycznym świecie straciła swe pierwotne znaczenie – kształtowanie i naprawę świata. Obecnie wykorzystywana jest (jakże niesłusznie!) do maksymalizacji prywatnych zysków, któremu to działaniu przyświeca katastrofalnie przeinaczona koncepcja maksymalizacji osobistej użyteczności. „Najpierw zadbaj o siebie, później będziesz mógł dbać o pozostałych.” Czyż nie tak brzmi racjonalna zasada rozwoju społecznego? Otóż, absolutnie NIE.

Pojęcie Dobra Wspólnego

Jan Paweł II najszerzej porusza kwestię dobra wspólnego w encyklice Sollicitudo rei socialis, w której jest ono rozumiane jako pewien stan doskonałości społeczeństwa jako całości oraz doskonałości osobowej jej członków. Dobro wspólne – w świetle katolickiej nauki społecznej – jest zatem nadrzędnym celem, ku któremu skierowane winny być wszystkie ludzkie działania – zarówno indywidualne, jak i wspólnotowe.

Współczesne wypaczenia przedsiębiorczości

Dochodzimy w tym miejscu do najważniejszego punktu rozważań. Jak bowiem w świetle powyższych konstatacji nazwać możemy pracodawcę oszukującego zarówno państwo, jak i swoich pracowników, np. podczas wypłacania im pensji „pod stołem” (nawet jeśli minimalne wynagrodzenie otrzymują w zgodzie z prawem)? Złodziejem i oszustem – to jest akurat oczywiste. Mniej oczywiste jest, że takie działanie nie tylko jest bezprawne (Polacy mają wszakże warunkowane historycznie specyficzne podejście do przestrzegania prawa), ale również antyprzedsiębiorcze!

Powyższe zachowanie obrzydza bowiem figurę przedsiębiorcy w społeczeństwie. Zamiast kreatywnej i aktywnej jednostki, której działania zapewniają materialny i społeczny rozwój wspólnoty, zyskujemy obraz niewyedukowanego oszusta, który swe małostkowe żądze przekuwa w doktrynę panującą oficjalnie w całym podmiocie gospodarczym, jakim jest jego firma. Pozwolę sobie przypomnieć, że zarówno w świetle nauki Kościoła, jak i w świetle prawa międzynarodowego, prawo własności nie jest absolutne, w związku z czym błędne przekonania przedsiębiorcy (np. w stylu: „nie możesz i tak liczyć na wsparcie państwa, po co więc płacić ubezpieczenie?”) nie mogą być firmową doktryną panującą w sposób absolutny.

Zło pokonać można tylko działaniem

Jak zatem walczyć z tak haniebnymi praktykami, w sytuacji, w której praca zapewnia nam jedyne źródło utrzymania? Odpowiedź na to pytanie jest kilkustopniowa. Po pierwsze, nie możemy zgadzać się nawet na najmniejsze odstępstwa od norm społeczno-prawnych, takie jak choćby podpisywanie dokumentów niezgodnych ze stanem faktycznym. Czyniąc to przejmujemy bowiem odpowiedzialność za czyn moralnie i prawnie (!) zły, za który nie powinniśmy przecież odpowiedzialności ponosić, jeśli nie został on wymyślony przy naszym wsparciu. Opór względem tych karygodnych praktyk jest podstawą do jakiejkolwiek zmiany społecznej.

Kolejnym krokiem jest tzw. whistleblowing. Jest to idea polegająca na raportowaniu wspomnianych praktyk instytucjom kontrolnym. Nasza zepsuta przez PRL świadomość automatycznie zapala tu lampkę kontrolną pt. donosicielstwo. Pragnę zapewnić, iż instytucja whistleblowingu jest powszechnie stosowana na świecie i moralnie stoi niewspółmiernie wyżej niż opisywane w tym artykule formy oszustwa i kradzieży. Większy podmiot ma często większą siłę – czasami musimy się zatem wesprzeć pomocą instytucji, których celem jest udzielanie owej pomocy i stanie na straży zarówno prawa, jak i etyki gospodarczej.

Ostatnim stopniem jest natomiast zmiana pracodawcy. W czasach rozpędzonej koniunktury nie możemy się już zasłaniać brakiem ofert pracy. Jeśli zatem Twój pracodawca nie przestrzega elementarnych zasad etyki – zmień go. I pamiętaj o jedynym – pieniądze nigdy nie mogą stać się celem, zawsze są tylko środkiem. Ten temat będziemy jednak jeszcze rozwijać w kolejnych tekstach.

Końcowe przesłanie

Jako że sam tekst jest bardziej praktyczny i emocjonalny, merytoryczne niech będzie chociaż jego końcowe przesłanie. Choć zdanie to pojawia się już u wielu klasyków starożytnej i nowożytnej filozofii (a także u św. Tomasza z Akwinu), jest ono oczywiste dla każdego z nas, gdy tylko się nad nim głębiej zastanowimy. Oto i ono:
W życiu ludzkim wszystkie wybory są moralnie nieobojętne. Nawet najmniejsze decyzje życia codziennego warunkowane są osobistą moralnością (sumieniem), która w większej skali może albo przyczyniać się do budowy lepszego świata, albo do jego stopniowego unicestwiania. Wybór zawsze należy do nas.

_________________________________________________

Tekst ukazał się w grudniowym (2019) wydaniu Czasopisma Społeczno-Katolickiego Diecezji Ełckiej „Martyria”
Więcej tekstów Autora na fanpageu inicjatywy TCGP: www.fb.com/TheCommonGoodPerspective

Komentarze